Ta notka powinna być właściwie przed poprzednią, jako że wydarzenie miało miejsce na dzień przed "Weź się Pin Up". Zatem, nadrabiam, jak szybko się da :).
Przy Rondzie de Gaulle'a, na Smolnej 36, 12 lipca miałam okazję uczestniczyć w otwarciu Pin Up Cafe. Lokalizacja w samym centrum miasta, niedaleko do sławnych pawilonów na Nowym Świecie. Z ulicy widać niewielki szyld:
A co w środku?
Rzeczywistość wygląda tylko troszkę inaczej niż na wizualizacji, ale ściany w groszki w kolorze caffe latte bardzo mi się spodobały (dlaczego, to temat na osobny post).
Załoga sympatyczna i otwarta, łącznie z kucharzem, który wychylał się często z kuchni. Nie mogłam sobie odmówić przetestowania, co mają w ofercie. Aktualnych menu jeszcze nie było, ale obsługa udzielała wszelkich potrzebnych informacji.
Drink margarita okazał się być fantastyczny, w dodatku barista zadał mi chyba ze cztery pytania, jak bym tę swoją margaritę chciała. A ile możliwości oferował!
Po jakimś czasie przyszła mi chętka na hamburgera. Spośród dostępnych możliwości wybrałam tego z dżemem chilli. I wyglądał tak:
Danie bardzo szybko przeszło do historii, a dżem chilli okazał się być interesujący - słodko-ostry. Ciekawe, czy sami go przyrządzają, bo chętnie zrobiłabym taki dżem w domu.
Zwiedziłam też dolny poziom (niestety zdjęcia nie wyszły, jakbym chciała). Na dole było dość ciemno, trochę pusto. Może z czasem przybędzie tam wyposażenia.
W toalecie natomiast bezsprzecznie rządziła kratka (tak, tak, nie obyło się bez słitfoci ;) ).
Żałuję tylko, że podczas całego mojego pobytu w Pin Up Cafe, nie spotkałam ani jednej znajomej twarzy. Wyjaśniło się to szybko, bo jakoś z pamięci wyleciało mi, że tego dnia odbywa się również koncert zespołu Bardotka Trio. Żałuję, że nie dotarłam, o dziewczynach możecie poczytać u Retro Chic Chick.
A wracając do Pin Up Cafe: lokalizacja super, ceny "centrumowe", ale smacznie i ze znajomością tematu, obsługa przyjazna. Jestem na tak :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz