sobota, 18 maja 2013

Majówka w Katalonii

Z lekkim opóźnieniem chciałabym napisać Wam, gdzie wywiało mnie na majówkę :).
Miałam okazję odwiedzić przepiękną Barcelonę - serce Katalonii!

Spędziliśmy tam prawie tydzień, zwiedzając i korzystając z pięknej pogody. Słońce w Barcelonie jest obłędne, przez co kolory nieba, roślin czy wody zdają się być nasycone ciepłem - tak jak uwielbiam.

Nie obyło się też bez szukania "retro" elementów :).

Jako pierwsze w mój obiektyw (komórki, wzięto mnie z zaskoczenia!) dostały się etykiety włoskiego piwa, które zamówiliśmy w barze:

Foto: Archiwum własne
Na tyle, na ile znam włoski, to "bionda" sugeruje blondynkę, ale nic to. Brunetka była urocza.

Jakiś czas później natrafiłam na fantastyczny banner sklepu (niestety była sjesta i nie mogłam sprawdzić asortymentu):

Foto: Archiwum własne

Słońce dawało po oczach i niestety nie udało mi się uniknąć odbicia...

Inny sklep zachęcał do przerwy i odświeżenia pinupową coca-colą :)

Foto: Archiwum własne
Ale żeby nie było, wśród sklepów z pamiątkami można było się zaopatrzyć w wiele gadżetów "w temacie". Widziałam zegary, magnesy na lodówkę, plakaty, figurki (Bettie Mae Page, niestety nie udało się zrobić zdjęcia... Kosztowała więcej niż 60 euro). Wszędzie, ale to wszędzie można było kupić metalowe pocztówki w różnych formatach. Poniżej dowód:

Foto: Aneczka
W ramach pamiątki postanowiłam kupić kilka akcesoriów do włosów i koszulkę (natchnęła mnie retro reklama coli:) ).
Tak wygląda mój zakup w towarzystwie coca-colowych krzeseł naszego hostelu:

Foto: Archiwum własne
Bardzo spodobało nam się, że nikt nie zabrania imprezowania i wypoczywania w parkach, na zielonej trawce. Można przyjść kulturalnie z winkiem i rozkoszować się atmosferą. Niesamowite jest też to, że w Barcelonie jest bardzo czysto - pomimo wszystkich pikników, imprez urodzinowych dla dzieci itd. - nie natrafiliśmy na śmieci. Wszyscy sprzątali po sobie, a średnio co 2-3 godziny do każdego kosza w parku przyjeżdżała/podchodziła osoba ze służb sprzątania miasta i opróżniała je. Żeby w Warszawie tak było...

Na koniec jeszcze kilka zdjęć właśnie z parku (łącznie z uroczym facetem na etykiecie mojego wina ;) ):

Foto: Aneczka
Foto: Archiwum własne